"Kiss me hard before you go
Summertime sadnesssI just wanted you to know
That baby, you the best"
Prywatna Klinika „La Saint-Valentin” w Paryżu
`perspektywa Nathana
Wpatrywałem się w nią, gdy
spała mimo tego, że powinienem już dawno wylatywać do Rosji. Tak trudno było mi
ją zostawiać teraz samą. Potrzebowała mnie tak jak ja ją i to nie podlegało dyskusji.
Jednak gdybym został we Francji to i tak mogłaby mnie widywać. Jedynie za
kratkami raz na miesiąc. Ucieczka, to jedyne wyjście. Bynajmniej to starałem
się sobie samemu wmówić.
Słysząc jej cichutki jęk w
pierwszej chwili uniosłem dłoń by pogłaskać ją po policzku, zrezygnowałem
jednak z tego kładąc dłoń na jej brzuchu. Jej oddech się wyrównał i tylko jak
zawsze zamruczała cicho przez sen. Mimowolnie moje kąciki ust uniosły się do
góry. Ucałowałem jej skroń i cicho westchnąłem zerkając na aparaturę, do której
była podłączona. Tu była bezpieczna, a Paryż to jej dom i przyjaciele, na
których zawsze mogła liczyć.
Powoli wstałem z łóżka i
ostatni raz pochyliłem się nad ukochaną próbując nauczyć się jej na pamięć,
jakby to miało zmniejszyć tęsknotę, którą już odczuwałem. Delikatnie musnąłem
ustami jej rozchylone wargi, szepcząc jednocześnie obietnicę.
-Wszystko będzie
dobrze i wrócę do Ciebie.. Kocham Cię, Petrova.
*pół godziny później*
Paryż, Montmartre- niedaleko Moulin Rouge, Klub Nocny Mystery
-Tak, kurwa wiem, że miałem już być gdzieś nad Ukrainą, ale
nie jestem i gówno Ci do tego, Aristow. –syknąłem do słuchawki zirytowany
parkując precyzyjnie jedną ręką pod klubem.
Męski głos wciąż jeszcze wydobywał się z telefonu, gdy
rzuciłem nim o siedzenie. Oparłem łokcie o kierownicę, próbując się uspokoić. Nie
mogłem sobie pozwolić na chwilę zawahania, nawet na moment. Zerknąłem na
urządzenie, które leżało teraz porzucone przeze mnie. Po zakończonej rozmowie
wciąż widoczna była tapeta, którą ona mi
ustawiła. Zdjęcie, które zrobiono nam w Wenecji, do której pojechaliśmy zaraz
po naszym poznaniu. Prostując się na siedzeniu ująłem w dłoń telefon patrząc na
zdjęcie. Wtedy oboje mało jeszcze o sobie wiedzieliśmy, ale mimo to uczucie,
które wtedy nas połączyło było silniejsze niż jakiekolwiek inne. Kiedy tapeta
zniknęła, a w jej miejscu pojawił się zwykły, czarny ekran, wsunąłem telefon do
kieszeni i wysiadłem z samochodu starając się zapomnieć o wszystkim. Miłość,
która kotłowała się we mnie od kiedy ją poznałem kosztowała nas oboje zbyt
wiele..
Mimo wczesnej godziny, pod
klubem kręciło się już kilku mężczyzn i ukazujących im swe wdzięki, kobiet. Minąłem
ich wchodząc do środka przez obszerne drzwi lokalu. Spiesząc się podszedłem do
baru i objąłem w pasie drobną brunetkę, jednocześnie muskając na powitanie jej
policzek uśmiechnąłem się nerwowo.
-Beth..-
przywitałem się, oblizując spierzchnięte usta i siadając na krześle obok niej
nie zwracając uwagi na nikogo więcej.
-Nate.. Nie rozumiem
po co mnie tu ściągasz, mogliśmy spotkać się w klinice i tak zamierzałam
odwiedzić Marthę. –powiedziała dziewczyna patrząc na mnie zaintrygowanym
wzrokiem. Dopiero po chwili zorientowała się po moim wyrazie twarzy, że to nie
zwykłe spotkanie przyjaciół. – Styles,
mów co się stało, coś z nią? Z dzieckiem?- dodała ciszej przybliżając się
do mnie i kładąc dłoń na moim przedramieniu.
-Jedź ze mną do
Rosji..-poprosiłem patrząc na dziewczynę, która tylko zmarszczyła brwi i
wybuchła nerwowym śmiechem.
-Chyba sobie
żartujesz, zabierasz Marthę w sam środek mafijnych porachunków i myślisz, że
pojadę, żeby mieć was oboje na sumieniu? Teraz to już waszą trójkę..-
prychnęła patrząc na mnie jak na wariata.
-Martha zostaje, to ja
wyjeżdżam. – powiedziałem półszeptem obracając w palcach tekturową
podstawkę na piwo.
Dziewczyna syknęła cicho i
pokręciła głową, jakby nie wierzyła w to co usłyszała. Po chwili, jednak
dotarło do niej to co powiedziałem.
-Jesteś tchórzem.. Ona
Cię teraz potrzebuje, ona i wasze dziecko, nie rozumiesz tego?- syknęła dziewczyna wstając i chcąc odejść. Nie mogąc jej na to pozwolić złapałem ją za
nadgarstek uniemożliwiając ucieczkę.
-Zaopiekuj się nimi,
Beth.. Proszę tylko o tyle.. – wyszeptałem zrezygnowany i puściłem jej
rękę, chcąc odejść. Jednak dziewczyna zatrzymała mnie i przytuliła mocno do
siebie.
-Mam nadzieję, że masz
dobry powód.. Wracaj do nas szybko. – usłyszałem i po chwili zostałem sam,
gdyż dziewczyna zniknęła w tłumie, który zdążył już się zbierać w klubie.
Kierując się do wyjścia
złapałem za telefon i wybrałem numer. Przekrzykując muzykę wydałem rozkaz.
-Możecie podłożyć
ogień, wszystko już załatwione.
Siedziba `the undying soul, Paryż- zachodnia część Sekwany
`perspektywa Harry’ego
Cokolwiek działo się w tym
mieście rozpusty, zawsze miało swoje konsekwencje. Sztuką było zacieranie
śladów i zostawianie tropów, które wskazywały na innych. Snejk był w tym niezaprzeczalnym
mistrzem. Jeszcze nigdy nie zawiódł, dlatego był dla nas tak cenny.
Kiedy tego wieczoru tak długo
nie wracał z akcji, zerknąłem na zegar wiszący na ścianie naprzeciwko i
westchnąłem głęboko. Marine siedziała w kącie i jak zwykle przygotowywała
kolejną partię żywego towaru do handlu. Zapewne nawet nie kontrolowała ile
czasu dziennie spędzała na aranżowaniu każdej akcji. Powoli wstałem z kanapy
nie chcąc przeszkadzać dziewczynie i wymknąłem się z pokoju.
Idąc korytarzem wyjąłem z
kieszeni małą torebeczkę z białym proszkiem. Mimowolnie się uśmiechając
wyszedłem przed budynek siadając na schodach. Od niechcenia rozejrzałem się po
okolicy, jednocześnie szukając w spodniach kawałka tektury. Widząc pod
opuszczonym budynkiem naprzeciwko czarne BMV, wyprostowałem się i schowałem do
kieszeni narkotyk. Uważnie obserwując pojazd automatycznie sprawdziłem czy
wciąż miałem przy sobie broń.
Ponieważ Marine była niczego
nieświadoma wróciłem do środka. Zastałem ją w tej samej pozycji, w której ją
zostawiłem. Dziewczyna nieprzeciętnej urody, widząc moje wzburzenie oderwała
się od swojego zajęcia i wstała.
-Tym razem coś poszło
nie tak, Mar. Snejk wciąż nie wrócił, a przed siedzibą mamy jakieś czarne BMV.
Do kurwy coś musiało się stać..- syknąłem zaciskając dłonie w pięści, ona
jednak nie bojąc się mojej agresji ujęła moje policzki w swe dłonie i otworzyła
usta chcąc coś powiedzieć, jednak przerwał jej głos telefonu. Odsunęła się ode
mnie i odebrała.
Ktokolwiek to był, nie przyniósł dobrej wiadomości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz