środa, 22 stycznia 2014

~Rozdział 2.

"Say a prayer to yourself
He says- Close your eyes, sometimes it helps"

Prywatna Klinika „La Saint-Valentin” w Paryżu
`perspektywa Marthy

Pierwsze przebłyski mojej świadomości pojawiły się po długim czasie. Miałam wrażenie, jakbym spała wieki. Miękkie łóżko idealnie współgrało z moim ciałem, jednak szorstka poduszka powodowała  delikatny dyskomfort dla mojego karku. Jęknęłam ledwo słyszalnie próbując wynurzyć się z mojej otchłani. W tle słyszałam jakąś kłótnie, która echem odbijała się w mojej głowie choć rozmówcy wcale nie krzyczeli, lecz szeptali. Co się ze mną stało po tym jak straciłam przytomność, przecież nic mi nie było, a właściwie sama nie pamiętałam co stało się przed jej utratą. Do cholery chciałabym wreszcie móc się do końca obudzić..

*2 godziny później*
Znowu to samo, tym razem musiałam się obudzić. Chyba, że podali mi jakieś idiotyczne środki nasenne, których przecież nie potrzebowałam. Tylko upadałam.. nic mi nie jest i.. Z rozmyślań wyrwał mnie wyraźny głos mojego narzeczonego, który nie znosił, gdy coś działo się bez jego wiedzy.
-Proszę mnie do niej wpuścić, ona mnie potrzebuje do cholery!
-Przykro mi Panie Styles, pańska narzeczona jest nieprzytomna, walczymy o jak najlepszy stan zdrowia.. obojga.
-Ale ja chcę tylko przy niej posiedzieć..- mruknął wyraźnie zirytowany, jednak po chwili usłyszałam głośne westchnięcie i ciche dziękuję, mojego ukochanego. Co on w sobie miał, że kobiety długo mu się nie sprzeciwiały?
Po chwili poczułam jego ciepłą dłoń, która objęła czule moją. Uśmiechnęłam się czując jego obecność przy sobie, teraz już musiałam się obudzić, dla niego.. Słysząc jego miarowy oddech i czując na sobie jego zatroskany lecz czujny wzrok powoli zamrugałam oczami.
-Martha.. kochanie.. musze zawołać pielęgniarkę.
Usłyszałam jego męski głos i jęknęłam cicho zaciskając wyraźnie jego dłoń, by nigdzie się nie ruszał.
-Wyrzuci Cię stąd, znowu.. – wyszeptałam bardzo powoli patrząc z ulgą w jego czekoladowe oczy, w których zakochiwałam się zawsze na nowo.
-Tak bardzo mnie przestraszyłaś w Klubie.. dlaczego mi nie powiedziałaś..
-Ale o czym miałam Ci powiedzieć, ja..
Zdezorientowana patrzyłam mu w oczy próbując dociec o co mu chodzi, o czym mu nie powiedziałam? Wtedy dopiero powoli zaczęły docierać do mnie urywki zdarzeń sprzed mojej utraty świadomości.  Mężczyzna. Pistolet. Strzał. Kurwa, Petrova. Co Ty znowu zrobiłaś.

Siedziba ` the undying soul, Paryż- zachodnia część Sekwany
`perspektywa Marine

Przeglądając te głupawe pismaki rzadko kiedy można było znaleźć cokolwiek wartościowego i ważnego. Główne tematy, to oczywiście romanse premiera Francji z jakąś aktoreczką, które interesowały tylko stare plotkary. Tym razem mój wzrok przykuła wiadomość o strzelaninie w Klubie Nocnym Petrov’ej. Wiedziałam o nim już wcześniej, bo była to moja najlepsza przyjaciółka, ale to nie fakt samego zdarzenia mnie zaciekawił. Wielki nagłówek głosił bowiem „Czy Styles wreszcie wyląduje za kratkami?!”. Czytając dalej moje zdziwienie wciąż narastało, wynikało z tego, że to on zastrzelił tego mężczyznę, nie sama Martha. Czy on do końca zgłupiał? Syknęłam cicho i cisnęłam gazetę w kąt natrafiając na zdziwione spojrzenia chłopaków.
-Co się stało Marine, nowa kolekcja na lato nie przypadła Ci do gustu? – usłyszałam rozbawiony głos Harrego, który objął mnie w pasie i ucałował czule mój policzek.
- Wyobraź sobie, że to nie jest w tej chwili mój największy problem, ale owszem kolekcja jest chujowa. –syknęłam kręcąc głową, a po chwili dodałam- Styles wziął na siebie winę Marthy, a jak pójdzie siedzieć nasz deal z Waltonem pójdzie się jebać.
-Żartujesz.. prawda? Przecież Martha dostała by co najwyżej zawiasy, a on? Przecież te plugawe psy od dawna polują na to, żeby go wsadzić i teraz dał im świetny powód. Pojebało go..
- Z miłości.. –wyszeptałam ledwie słyszalnie przypominając sobie jak spędzali razem poprzednie wakacje na jednej z Hiszpańskich wysp, to co było między Marthą, a Nate’m nie można było nawet ubrać w słowa – Zrobi wszystko by nie musiała być ciągana na rozprawy przed sądem, Harry.
-Przecież on nie ma serca.. –prychnął chłopak patrząc na mnie z pobłażaniem – Widziałem jak zabija, jak zabiera to co jego..
-Ona jest jego, jej serce, a ona ma jego serce.. Przynajmniej wszystko na to wskazuje i nie nam to oceniać. –wyszeptałam zamyślona kładąc głowę na jego ramieniu.
-Skoro Petrova tak świetnie celuje, czemu nie jest z nami?- ciszę przerwał głos Snejka obracającego w dłoniach scyzoryk. Wzrok wszystkich przeniósł się na chłopaka. – Nawet jakby przymknęli nam Styles’a, to Petrov’ej Walton też by nie tknął.
- Snejk, ona jest z nim zaręczona, nie marz nawet o tym o czym właśnie myślisz, ale to cholernie dobry  pomysł.- zrugałam go mrużąc oczy, dobrze znając jego zdanie o niej. Chłopak tylko wzruszył ramionami i odwrócił wzrok, a ja już wiedziałam co muszę zrobić.

Prywatna Klinika „La Saint-Valentin” w Paryżu
`perspektywa Marthy

Było grubo po północy, kiedy znów się obudziłam, przez nieustany ból z tyłu głowy. Obok mnie leżał Nate, spokojnie spał, obejmując mnie jedna ręką. Czymkolwiek przekupił pielęgniarkę byłam mu za to wdzięczna, jego obecność działała wręcz kojąco, na moje zszargane nerwy. Automatycznie zaczęłam gładzić opuszkami palców jego szyję, wtedy zawsze jego usta mimowolnie przez sen układały się w błogi uśmiech. Westchnęłam cicho i ucałowałam jego policzek zastanawiając się jak długo jest mi dane cieszyć się jego obecnością. Zabiła człowieka, a kara za ten czyn jest tylko jedna, a gdyby tylko policja działała sprawniej.. szybko odkryli by także, że nie po raz pierwszy trzymała w dłoni broń.
By odgonić od siebie czarne scenariusze, które zaczęłam kreślić w swojej głowie sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizor, który wisiał w rogu sali. Zapomniałam jednak o tym, że głos nastawiony jest dosyć głośno. Jęknęłam cicho wiedząc, że obudzę ukochanego, jednak, gdy ujrzałam zdjęcie swoje i Nate’a na ekranie zamarłam, a pierwsze co usłyszałam, to prezenterka, która właśnie ogłaszała, że mężczyzna, który właśnie spał u jej boku jest poszukiwany przez policję pod zarzutem zabójstwa w klubie.
-Kurwa, Styles.. dlaczego wziąłeś to na siebie!
Krzyknęłam, budząc go natychmiast. Na początku spojrzał na mnie zdezorientowany  i oblizał spierzchnięte wargi. Dopiero po chwili dotarło do niego o czym do niego mówię. On tylko usiadł na łóżku i wyciągnął z kieszeni małe, czarnobiałe zdjęcie USG, które położył między nami.

-Dlatego Martha..- wyszeptał, pozwalając mi pokonać mój własny szok. Będę matką..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz